środa, 4 czerwca 2014
Menopauza
Ja w to nie wchodzę!
Ja się nie zgadzam!
Bo po co mi te wybuchy emocji:
od depresji do euforii i z powrotem,
to zmęczenie nad miarę uszyte,
te niepamięci nagle odkrywane
i zapomnienia w niedoczasie.
Komu i na co waga obciążona
na wyrost, nie pasująca
do motylich skrzydeł
i ból w miejscu, gdzie dawno
powinny były wyrosnąć...
Albo te marzenia i plany
nieprzystające nijak do daty urodzenia.
A jeszcze ten brak smaku na to,
co niekoniecznie bezpieczne:
tłuste jedzenie, procenty i różne
nieprzystojne i niewygodne figury.
Ja tam zadziałam wbrew grawitacji,
stanę na głowie i nie pozwolę,
by opadło mnie zniechęcenie.
A jeżeli już... to chciałabym
być pogodną staruszką,
uśmiechniętą samą łagodnością
protezą wewnętrznej harmonii
i pojednania...
piątek, 25 kwietnia 2014
Duet
I
Poszukuję księcia
od jutra do wzięcia.
Nie musi mieć majątku wielkiego,
ni zasług, rycerskich ostróg
ani nawet połowy królestwa.
Nie musi też być nadzwyczajnej urody
ni wzrostu ponadprzeciętnego
ni mieć loków lśniących niczym złoto.
Wystarczy, by był przyjemny dla oka
i nieco tylko wyższy ode mnie.
W końcu księżniczka w diademie
lub małych obcasikach,
wystukujacych saccatto
po szachownicy podłogi jest occurant!
Książę musi prezentować gamę
zalet niezbędnych.
Schludność i czystość,
umiarkowanie w jedzeniu i piciu,
grzeczność i uprzejmość,
i słowa szczere, nie gładkie.
Pasję niech ma szlachetną,
jakąś ideę szczytną,
o którą walczyć będzie z żarem w oku.
Niechaj wesoły będzie jak szczygieł
a jego dowcipne riposty
niechaj bawią cały dwór.
Na mnie niech patrzy z czułością
i nosi mnie na rękach.
Będę dla niego najpiękniejsza
mimo upływu lat i zmian,
które i jego dopadną.
Czekam i czekam, ponawiam
ogłoszenia na rogatkach miast
obwieszczane przez heroldów
a księcia brak!
II
Poszukuję od zaraz księżniczki
szytej na miarę czasów i wymagań.
Nie na ziarnku grochu,
ani śnieżnolicej z bandą krasnali,
ale takiej, która potrafi dojrzeć
coś więcej niż swoje odbicie w lustrze
czy tafli wody.
Czas je i tak zmąci
a ja - książę na włościach
i tak nie dojrzę, gdy wzrok mi stępieje.
Niechaj będzie czuła niczym gołębica
i łagodna, a sarnie spojrzenie
stanie się balsamem dla ran
każdego, kto ją spotka.
Niechaj jej mowa będzie jasna
jak kwiaty, którymi ją obdaruję.
Niech jej tętno przyspiesza na mój widok
a rumieniec jej lic
zdradza tajemnicę alkowy.
Niechaj będzie płodna i dumna
z dzieci, wspólnego skarbu.
Szukam i szukam,
galopuję na swym rączym rumaku
po kniejach, oczeredach.
Zaglądam w twarze kucharem, mieszczek,
nawet pasterek...
a księżniczki brak!
Poszukuję księcia
od jutra do wzięcia.
Nie musi mieć majątku wielkiego,
ni zasług, rycerskich ostróg
ani nawet połowy królestwa.
Nie musi też być nadzwyczajnej urody
ni wzrostu ponadprzeciętnego
ni mieć loków lśniących niczym złoto.
Wystarczy, by był przyjemny dla oka
i nieco tylko wyższy ode mnie.
W końcu księżniczka w diademie
lub małych obcasikach,
wystukujacych saccatto
po szachownicy podłogi jest occurant!
Książę musi prezentować gamę
zalet niezbędnych.
Schludność i czystość,
umiarkowanie w jedzeniu i piciu,
grzeczność i uprzejmość,
i słowa szczere, nie gładkie.
Pasję niech ma szlachetną,
jakąś ideę szczytną,
o którą walczyć będzie z żarem w oku.
Niechaj wesoły będzie jak szczygieł
a jego dowcipne riposty
niechaj bawią cały dwór.
Na mnie niech patrzy z czułością
i nosi mnie na rękach.
Będę dla niego najpiękniejsza
mimo upływu lat i zmian,
które i jego dopadną.
Czekam i czekam, ponawiam
ogłoszenia na rogatkach miast
obwieszczane przez heroldów
a księcia brak!
II
Poszukuję od zaraz księżniczki
szytej na miarę czasów i wymagań.
Nie na ziarnku grochu,
ani śnieżnolicej z bandą krasnali,
ale takiej, która potrafi dojrzeć
coś więcej niż swoje odbicie w lustrze
czy tafli wody.
Czas je i tak zmąci
a ja - książę na włościach
i tak nie dojrzę, gdy wzrok mi stępieje.
Niechaj będzie czuła niczym gołębica
i łagodna, a sarnie spojrzenie
stanie się balsamem dla ran
każdego, kto ją spotka.
Niechaj jej mowa będzie jasna
jak kwiaty, którymi ją obdaruję.
Niech jej tętno przyspiesza na mój widok
a rumieniec jej lic
zdradza tajemnicę alkowy.
Niechaj będzie płodna i dumna
z dzieci, wspólnego skarbu.
Szukam i szukam,
galopuję na swym rączym rumaku
po kniejach, oczeredach.
Zaglądam w twarze kucharem, mieszczek,
nawet pasterek...
a księżniczki brak!
czwartek, 20 marca 2014
Szuflada
Ciagły bałagan w szufladach.
A przecież ciągle coś układam:
Szlachetne uczynki sortuję według kolorów,
ustępstwa i przebaczenia według wagi,
szczerość i nonkonformizm pod rząd,
a życzliwość i dobre słowa według wzrostu.
Tylko do jednej klucz wyrzuciłam.
Zamknęłam na cztery spusty.
Tam leżą tajemnice i myśli,
o których nie chcę pamiętać.
Zaniechanie, zniechęcenie, gorycz,
nieżyczliwość wywrócona na nice,
plotki i zazdrość, i te inne
zgrzytające w zębach słowa
nie na miarę.
Nie zaglądam do niej
nawet gdy robię wiosenne porządki.
Niech pokryje ją kurz,
rdza niech stoczy
albo zeżrą korniki.
Klucza do niej nie odnajduj, proszę!
niedziela, 2 marca 2014
Życzenia
I życzę Ci wszystkiego najlepszego
żebyś żył najmniej boleśnie
choć cierpienie uszlachetnia
a uczeń nad Mistrza nie będzie
I żebyś bogaty był
chociaż lepiej być niż...
a młodzieniec przez ucho igielne
ze swym wielbłądem...
Kochanym bądź przez wszystkich
bliskich i dalekich
i poważanym oczywiście
Choć wiadomo...
On był samotny i opuszczony
i krwawe łzy lał
Boga w sercu zachowaj
a krzyż swój...
Krzyż?! Strasznie uwiera
podczas wspinaczki
Więc czego mam Ci życzyć
mój drogi?!
Kreator
Postanowiłam
pisać tylko prawą ręką
nie chcę mieć
nic wspólnego z lewizną
Bohatera wybierać wysokiego
stanu moralnego
i prowadzić go prostą ścieżką
bez meandrów i zawirowań
I Broń Bóg przed popaprańcami
i zboczeńcami wszelkiej maści.
Jak ptaki – to słowiki
w gałęziach bzu czy czeremchy
to tak ładnie brzmi...
No i oczywiście happy end
Jakże by inaczej
Żadnych chorób
i nieszczęśliwych dzieci
No i w ogóle najlepiej
jakby tak wszyscy bogaci byli...
Wynik może być tylko jeden
popularność, poczytność
i reszta też na „P”...
Czytelnicy kochają bajki
i fantasy, gdzie dobro zło...
A życie...zbyt okrutne
paskudne takie niesprawiedliwe
Bez zwiądł
i słowik jakoś nie kląska
a w krzakach osty i syk...
I westchnął bóg
ósmego dnia
oto wszystko uczyniłem dobre!
Półcienie
Ciche pojednanie nastało
Nienawiść przycupnęła
pod miotłą
Smutek opadł kurzem
Zniechęcenie utknęło gdzieś
w mroku
Nadzieja nieśmiało
wytknęło czubek nosa
I nawet jakiś rym
cienkim głosem zakwilił
Oręż spoczął na laurach
Chaos myśli i podejrzliwość
poukładane w równe sterty
na półkach
Spojrzenia złagodniały
bez okularów różowo
kontury zamazane...
Przymykam powieki
do switu daleko
I życzę Ci wszystkiego najlepszego
żebyś żył najmniej boleśnie
choć cierpienie uszlachetnia
a uczeń nad Mistrza nie będzie
I żebyś bogaty był
chociaż lepiej być niż...
a młodzieniec przez ucho igielne
ze swym wielbłądem...
Kochanym bądź przez wszystkich
bliskich i dalekich
i poważanym oczywiście
Choć wiadomo...
On był samotny i opuszczony
i krwawe łzy lał
Boga w sercu zachowaj
a krzyż swój...
Krzyż?! Strasznie uwiera
podczas wspinaczki
Więc czego mam Ci życzyć
mój drogi?!
Kreator
Postanowiłam
pisać tylko prawą ręką
nie chcę mieć
nic wspólnego z lewizną
Bohatera wybierać wysokiego
stanu moralnego
i prowadzić go prostą ścieżką
bez meandrów i zawirowań
I Broń Bóg przed popaprańcami
i zboczeńcami wszelkiej maści.
Jak ptaki – to słowiki
w gałęziach bzu czy czeremchy
to tak ładnie brzmi...
No i oczywiście happy end
Jakże by inaczej
Żadnych chorób
i nieszczęśliwych dzieci
No i w ogóle najlepiej
jakby tak wszyscy bogaci byli...
Wynik może być tylko jeden
popularność, poczytność
i reszta też na „P”...
Czytelnicy kochają bajki
i fantasy, gdzie dobro zło...
A życie...zbyt okrutne
paskudne takie niesprawiedliwe
Bez zwiądł
i słowik jakoś nie kląska
a w krzakach osty i syk...
I westchnął bóg
ósmego dnia
oto wszystko uczyniłem dobre!
Półcienie
Ciche pojednanie nastało
Nienawiść przycupnęła
pod miotłą
Smutek opadł kurzem
Zniechęcenie utknęło gdzieś
w mroku
Nadzieja nieśmiało
wytknęło czubek nosa
I nawet jakiś rym
cienkim głosem zakwilił
Oręż spoczął na laurach
Chaos myśli i podejrzliwość
poukładane w równe sterty
na półkach
Spojrzenia złagodniały
bez okularów różowo
kontury zamazane...
Przymykam powieki
do switu daleko
sobota, 1 marca 2014
Baśń czy bajka...w Poczekalni
Wszystkie baśnie do kupy wzięte:
książęta na białych rumakach,
księżniczki na ziarnku i bez,
dziarscy rycerze czy ubodzy
lecz o szlachetnym sercu młodzieńcy,
nawet kot w butach i smok wawelski
przegrali w szermierce
z wirtualnym światem
zamkniętym w szklanej szybce...
I my pokonani.
Rzeczywistość miesza nam szyki.
Nic nie jest jak w bajce
przegrywają słabsi i wrażliwsi
zwyciężają bezwzględni
A nam się marzy dziecięctwo
szlachetność, prawość
i świat bez zła, śmierci i chorób.
Wkrótce, za niedługo
cofniemy zegar do krainy naiwności
zapomnimy o wszystkich troskach,
zranieniach i trudach.
Przejdziemy kruchy próg starości,
zamglonymi oczyma zajrzymy
w przeszłość, która stanie się przyszłością.
Bo dobrze wierzyć, tęsknić i czekać
z dziecięcym zachwytem i radością
na prawdziwego Króla
i nastanie Jego Królestwa na wieki,
do którego zostaliśmy zaproszeni
wprost z tej Poczekalni.
Amen.
Subskrybuj:
Posty (Atom)