Pamiętam pewna dyskusję kolejową sprzed lat. Młody marynarz wypowiadał się na temat konieczności posiadania niepracującej żony, z przyczyn zawodowych. Wówczas ja młoda, rozpoczynająca życie wyzwolona feministka byłam oburzona męskim szowinizmem, i próbą ograniczenia wolności bliżej nieznanej mi dziewczyny. W owym czasie wyobrażałam sobie, że prawdziwie wolna zostanę, gdy wyzwolę się spod kurateli rodziców, wyprowadzę się po prostu, co natychmiast uczyniłam w momencie ukończenia 18 lat.
Jednak okazało się, że nawet ograniczenie więzi rodzinnych, mniej lub bardziej udanych, nie prowadzi do uwolnienia z nich. Na przykład z obowiązku opieki nad chorym rodzicem. A praca zawodowa, szczególnie studentki, nie daje niezależności finansowej. Uzależnia od pomocy cioci, wujka, taty czy sponsora. Tak więc, nie jesteśmy de facto wolni.
Może więc wolność to brak więzów małżeńskich. Przecież samo już to określenie budzi pejoratywne skojarzenia. Więzy, okowy, niewola. No ale czy życie na „kartę rowerową” daje wolność od zobowiązań? Sama miłość to niewola uczuć. Wystarczy sobie przypomnieć wiersz „Do trupa”J. A.Morsztyna, który chociażby poprzez zestawienie stanu umarlaka do zakochanego doskonale zobrazował niewolę zmysłów i żądz.
Może więc lepiej być samemu, tak zwanym singlem? Czy uczyni nas to wolnymi? Od smutku, niespełnienia, rodzicielstwa, samotności?
Nie będę w ogóle poruszała wątku wolności politycznej czy prawa do posiadania marihuany czy aborcji. Tylu mądrzejszych o tym pisało....
Pragnąc zilustrować moje rozumienie słowa wolność a raczej jej brak, posłużę się przykładem typowym dla wykonywanego przeze mnie zawodu polonistki. Wulgaryzmy – warstwa słownikowa o ograniczonym zasięgu spoczywa sobie swobodnie obok synonimów, homonimów, dialektyzmów, gwary, żargonu, związków frazeologicznych i wielu, wielu innych. I okazuje się, że nie ma ani jednego człowieka, poza niemowlętami może i dotkniętymi demencją starczą, kto by tej pierwszej warstwy nie znał. Z innymi może mieć kłopoty. Momencik znać nie oznacza używać, można by zakrzyknąć. Pewnie, tylko środowiska patogenne i kryminogenne używają jako przerywników tych wszystkich słów. Nie znają innych czy też wyrażają w ten sposób silne emocje? O, można by znaleźć i w innych zawodowych środowiskach uzależnionych od takiego, czyli za pomocą wulgaryzmów, sposobu wyrażania frustracji.
Czy my jesteśmy wolni od zaśmiecenia naszego umysłu z racji nie używania, lub używania rzadko, czasami, sporadycznie...wulgaryzmów, alkoholu, nikotyny... czy innych?
Ew.Mateusza 5, ukazuje właśnie to ludzkie uwikłanie, ubabranie, upapranie w błocie naszej własnej natury... Nie potrafimy się wyswobodzić od gniewu, pożądliwości, zazdrości. Chociażbyśmy zaprzysięgli sobie życie w czystości i powściągliwości sami z siebie nie potrafimy być wolni od własnej natury.
W Księdze Rodzaju Bóg kreując świat, stworzył m zakazane drzewo, owoc. Po co? Gdyby ich jednak nie stworzył, bylibyśmy bezmyślnymi marionetkami w Jego ręku. Dał więc nam wielki przywilej, ale i obowiązek. Wolność wyboru. I chociaż pokusy nas atakują niczym „lew ryczący” a nasza natura ciągnie do złego, możemy doznać wolności tylko w jeden sposób. Wybierając Chrystusa, doznajemy uwolnienia od grzechów, przebaczenia. A żyjąc z Nim dzięki łasce mamy nadzieję na pokonanie niewoli naszych ciał i ograniczeń życia codziennego w przyszłości.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz