Blog Beaty Jaskuły-Tuchanowskiej

poezja i proza życia

środa, 19 października 2022

O poranku

 Zbieram siły.

Włączam jedynkę.

Popijam kawę i bezmyślnym wzrokiem wypatruję...

Czytam przypisany werset.

Wrzucam dwójkę.

Rozciągam stawy,

nerwy trzymam na wodzy.

Składam dom do kupy.

Wrzucam trójkę.

Zapakowuję bagażnik.

Wyruszam w podróż dnia.

Stojąc w korku szepczę modlitwę..

Na czwórce po owocnej bezowocnie pracy,

objuczona niczym dromader,

dosypuję do kotła wydarzeń

zapachy i smaki.

Wycudowuję pokój, by zasiąść,

ręce złożyć, myśli uwolnić,

podnosząc kęs z dziękczynieniem...

Potem zastygam w bezruchu,

przytulona do córki, psa, kota, wnuków,

lub własnej pustki, poszukując

sensu w codziennej krzątaninie.

Wrzucam luz, nie mogąc

obejrzeć filmu, doczytać strony,

pozałatwiać spraw, oddzwonić,

namalować, napisać...

Odstawiam do garażu machinę. 

Zaciskam powieki  i widzę

dziewczynę o niewinnych oczach,

nieśmiało patrzącą w przyszłość

mającą Boże oblicze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz