Abigail
Co mogę uczynić, gdy mój mąż nie chce słuchać ode mnie żadnych rad, ba, nawet sugestii... Wiem, wiem,to mąż jest głową domu, panem swoich posiadłości, służby, zwierząt, żony... Ale przecież jestem pokorną, uległą sługą swego pana, dobrą gospodynią, pracowitą matką, podobno niewiastą urodziwą, pełną powabu.
Wstaję o świcie, gdy dnieje i kładę się spać ostatnia, gdy nastaje zmierzch.. Dbam o dzierżawców i służbę, zarządzam wymianą towarów i dóbr, dopilnowuję zbiorów... Wszystkie swoje prace wykonuję w cichości, zasługi przypisuję memu panu. Mój pan lubi biesiadować długo w noc. Przechwalać się przed sąsiadami, przyjaciółmi swoim bogactwem, dostatkiem stołu, trzody, dzieci... Potem jest często zmęczony i rozdrażniony. Wino pite ku rozweseleniu serca, pokrzepia ducha, ale pite w nadmiarze odurza i przytępia.
Nie to, żeby mój pan nie pracował, ale od kiedy go znam, zawsze był popędliwy, za szybki w słowach i działaniu. Chętnie karze, rzadko nagradza, krytykuje a nigdy nie chwali, narzeka i zrzędzi, jest wiecznie niezadowolony zamiast z wdzięcznością o poranku i wieczorem zginać kolana przed Jahwe. A Pan obficie błogosławi... dał mu nie tylko bogactw wszelakich w bród, ale i dzieci : synów i córki.
Oprócz tej przypadłości charakteru - niezgodności, mąż mój z wiekiem stał się coraz bardziej oszczędny, ba, skąpy, śmiem powiedzieć. Sprawdza nawet ile jedzenia szafuję służbie. A przecież napisane jest : „ Orzącemu wołowi pyska nie zawiązuj”, co oznacza, że tym, którzy dla nas pracują, nie należy żałować jadła.
No, ale szalę goryczy przeważyła jego odmowa pomocy Dawidowi. Cóż za brak rozwagi. Nazwałabym ją głupotą – nie dość, że Dawid - mąż to zbrojny i sławny, nie tylko swymi pieśniami, ale przede wszystkim zwycięstwem nad Goliatem. Zwycięstwem Izraela. Więc teraz, ten mąż Boży, pewnie też przysparza sławy Izraelowi, choć popadł w niełaskę u króla Saula. „Niezbadane są ścieżki pańskie”, więc ja, niewiasta podejmę decyzję zamiast mego męża, bowiem jestem przekonana, że odmowa ściągnie na nasz dom nie tylko gniew Dawida, któremu słyszałam, prorok Samuel wieszczył zwycięstwo i przyszłe królowanie, ale i Jahwe samego...Wezmę zapakuję jadło: przaśne chleby,daktyle, wino w bukłakach i sprawione tuczne cielęta i woły i wszelakie dobro na osły i popędzę służbę, i wyjadę ku wojsku dawidowemu.
Niech mnie Pan osądzi a mój mąż nawet odeśle z listem rozwodowym, jeślim zgrzeszyła przeciw Prawu. Bojaźń przed Jahwe, zabieganie o prawość i błogosławieństwo ważniejsze są od strachu przed gniewem męża i osądem króla Saula, którego upadek domu jest przesądzony.
Cóż to bowiem za przywódca, który boi się sług swoich, który nie potrafi uczynić porządku w domu swoim. Co z tego, że był najwyższy wśród swoich potomków...i wybrany, gdy niewiernie strzeże praw Izraela? Ale czy ja niewiasta jestem powołana, by osądzać mężów bożych, powołanych i wybranych? Nie, ja kieruję się tylko intuicją... więc ruszam w drogę, tusząc że zło mego męża Nabala nie spadnie na dom nasz.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz