Cogito ergo sum...
Nie myśleć za dużo, bo to bardzo szkodliwe jest
to sentencja życiowa niektórych szczęśliwców.
Ale nie myśleć wcale upodabnia nas do Istot Bezmyślnych.
Myśleć o rzeczach przyjemnych
nada nam miano hedonistów.
Myśleć o nieprzyjemnych – masochistów.
Myśleć o Pięknu – narcyzów lub estetów.
O Dobru – naiwnych lub zbyt religijnych.
O Złu - niebezpiecznych miłośników horrorów
i innych nieatrakcyjnych gatunków,
grzechu w tym przypadku prawie śmiertelnego.
Może więc...myśleć troszeczkę,
chociaż to upodobnić nas może do zbyt ograniczonych,
żeby zrozumieć sprawy istotne,
taką na przykład Politykę.
Myśleć pozytywnie – to niemodne, passe
a jeszcze do tego strasznie męczące.
Myśleć negatywnie... każdy tak ma,
w końcu natura ciągnie nas do złego
jak nie przymierzając lep muchy.
Panie Cogito!
Co z tym myśleniem?
Strasznie trudny i bolesny obowiązek
Pan na nas nałożyłeś!
Czy my chłop pańszczyźniany jesteśmy?!
Ach, pogrążyć się tak...na pół gwizdka.
Trochę pomarzyć, pogwarzyć, pośmiać się,
zanurzyć w jakiś taki Mały Niebycik.
A potem, otrząsnąwszy przydeptane piórka
nastroszyć je czupurnie
i dalej sobie bytować
jako Papuga Narodów
z zupełnie niewielkim móżdżkiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz