Blog Beaty Jaskuły-Tuchanowskiej

poezja i proza życia

sobota, 15 sierpnia 2020

Dzikie świnie

 Niedzielny poranek na bulwarze nadmorskim, kiedyś zwanym szwedzkim, miał być radosny, słoneczny, przebiegany swobodnie po trawie, odprężający. Niewielu rolkowiczów i spacerujących dawało nadzieję na cudowny czas. Niestety, pierwszym zgrzytem stały się okrzyki w słowiańskim brzmieniu ekipy sprzątającej plażę. Olbrzymie czarne wory wypełnione butelkami, raczej nie po mleku, zniechęciły twardziela, który przysiadł na schodku, zwiesił głowę, zapalił papierosa i milczał znamienne mimo pokrzykiwań kolegów. Nie wiem dlaczego odebrałam jego postawę za wyraz totalnego zniechęcenia tytaniczną i iście syzyfową pracą. Przecież palenie na świeżym powietrzu nikomu nie szkodzi poza samym delikwentem. No i może pracodawcy, nieświadomemu lub pogodzonemu z nieuniknionym. Co ciekawe od czasu, kiedy spaceruję z psem zauważyłam, szczególnie w grupach mężczyzn pracujących w parkach swoisty podział jeden do trzech pracujących do palących. Na przykład takie koszenie trawy. Jeden kosi trzech pali a z powrotem gdy wracam po godzinie proporcje bez zmian, tylko zestaw ekipy się zmienia. No i długie Polaków rozmowy niekoniecznie prowadzone w literackiej polszczyźnie.

Ale wracając na bulwar tego dnia zobaczyłam co zostaje po nocnych biesiadach plażowych. Masa potłuczonych i porozrzucanych butelek, resztek jedzenia, opakowań, poprzestawiane kamienne ławki... Słowem jedno wielkie śmietnisko. Przypomniały mi się słowa Ignacego Krasickiego z satyry "Pijaństwo" o człowieku :"człowiekiem jest z pozoru, lecz w zwierząt gatunku godzien się mieścić". Smutne. A tu nagle na potwierdzenie moich przemyśleń ujrzałem wielką rzeźbę dzika, stojącą przy Browarze. Kto to tu i po co postawił? Pewnie dla reklamy, pomyślałam.

Pauza zaczęła szczekać i radośnie podbiegła do" dużego psa", chciała się pobawić. I nagle dzika świnia się poruszyła, zanurzyła łeb w śmieciach z radością. Pies ją wiernie naśladował.

Mój spacerowy krok zmienił się w oszalały sprint. Gwizdałam pomiędzy atakami zadyszki a mój wielce zdziwiony szczeniak biegł za mną nie rozumiejąc czemu przerwałam mu wspaniałą zabawę i drugie śniadanie. No cóż, wszędzie można spotkać dzikie świnie, ale czy koniecznie trzeba się z nimi zaprzyjaźniać? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz