"Ja się wcale nie chwalę, ja po prostu mam talent" - brzmią słowa piosenki. I ja się z nimi utożsamiam. I jeszcze parę osób. Bo co tu kryć, czasy kiedy wierzono w przysłowie "siedź w kącie a znajdą cię", dawno minęły. I wcale tu nie chcę tu propagować asertywności ani próżności a już broń Bóg - pychy!
Jako osoba wierząca uważam, że otrzymujemy od Boga różne dary, różne talenty, różne możliwości. I tak jak w biblijnej przypowieści o tychże talentach, dowiadujemy się, że jedni ich z powodzeniem używają, inni pomnażają a niektórzy zakopują czyli odrzucają albo nie używają w imię np. fałszywej skromności, która też jest pychą.
Przyjęłam niektóre swoje dary z mieszanymi uczuciami....bo tak to jest, że to co łatwe, lekkie i przyjemne chcemy otrzymywać, ale są prezenty, które nam się nie podobają. Przecież jednym z takich wyjątkowych darów są dzieci, ale wiadomo wszyscy chcemy, żeby te nasze były zdrowe, grzeczne i koniecznie osiągnęły sukces. Nie ma co ukrywać posiadanie udanych dzieci jest nie tylko radością ale największym powodem do chwalenia się nieznośnych rodziców. Dlatego nie dziwię się, że czasami gdy opowiadam o moich dzieciach budzę rozmaite emocje u odbiorców. No bo starsza wiadomo sam miód i małmazja, ale żeby się chwalić niepełnosprawną córką to lekka przeginka. Ale co ja zrobię, że tak to rozumiem, że to mój wyjątkowy prezent i chociaż nie rozumiem dlaczego akurat ja go otrzymałam, przyjmuję go i nauczyłam się cieszyć i być za niego wdzięczna.
No i podążając dalej tym tropem...postanowiłyśmy a właściwie postanowiliśmy, bo pojawił się jeden osobnik płci męskiej założyć Stowarzyszenie "Talent", zrzeszające wariatów, pragnących dzielić się tym szczęściem z innymi. Naszymi talentami: poetyckimi, aktorskimi, wokalnymi, muzycznymi, dramatycznymi, plastycznymi w różnych formach.
Moja koleżanka nauczycielka, mieszkająca blok w blok naprzeciwko mojego czasami pyta: - Znowu do nocy paliło się u ciebie w kuchni, co tak długo robisz?" -"No cóż nie sprzątam i nie gotuję w nocy, tylko w dzień, a w ramach nocy...maluję ostatnio". Odbiło mi i maluję....i sprawia mi to ogromną frajdę. Mało tego wszystkie moje koleżanki bliższe i dalsze chcą te moje bohomazy mieć na ścianie, a to daje mi jeszcze większą radość. W końcu "o gustach się nie dyskutuje". A jeśli wieszają na ścianach moje anioły czy akwarele z sympatii dla mnie, to też się dobrze, bo ja tam się cieszę byle czym...ten typ tak ma.
Ostatnio moja koleżanka oddała mi album z wycinkami prasowymi i zdjęciami z moich poetycko- muzycznych wojaży po kraju, które zbierała od jakiegoś czasu. To tylko drobny wycinek miejsc i ludzi, którzy zostali uwiecznieni w fotkach czy recenzjach, ale trochę się tego zebrało. No i fajnie! A więc wstępnie niniejszym informuję, że w końcu uformalniamy naszą działalność i niedługo, będąc posiadaczami krs-u będziemy mogli jeszcze owocniej dzielić się z wami naszymi talentami. Wrzucam też wstępny folder, co by nie było.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz