Wszystko już było
narodziny i śmierć coraz bardziej spodziewana
pęknięte na pół serce niczym porcelanowa filiżanka
rozstania i powroty o poranku, spanie razem i osobno
milczenie i euforia porozumienia aż po świt
klęska i sukces rodzeństwo wiecznie skłócone
wiara i najgłębsza ponura dolina zaniechania
i taniec i śpiewanie i klaskanie w dłonie
nawet wybór bohatera od Dawida do Hioba
od Marii do Marty albo na odwrót kto wie
pisanie wierszy o poranku i samotną nocą
A jednak
wszystko nowe i świeżo dopiero zrobione
na mój własny prywatny użytek
po to bym mogła smakować i łkać w rozterce
lub w posypanej popiołem szacie świętować
zmartwychwstanie
Być
grzesznicą pierwszej wody
i zbawioną na wieki
pozbawioną złudzeń i pełną nadziei
rozdwojoną i pojednaną
na tym jedynym w swoim rodzaju padole
na którym nic nowego pod słońcem
wtorek, 31 grudnia 2013
Radość o poranku
I życie nabiera kolorów
Znowu zza chmur wyszło słońce
jeszcze dzień...
Słucham muzyki i wyrastają mi skrzydła u stóp
tak lekka jestem
nie obciążona najmniejszą troską
czuje się...
bosko...
A wszytko za sprawą Twojego Panie dotyku
co jak balsam na rany
jak plaster na zbolałą duszę
i śpiewam na chwałę światu na przekór
choć śpiewać nie umiem
i wcale nie muszę...
I myśli swobodnie puszczam na fale
nie wspominam, nie planuję
w przyszłość nie wypływam wcale
nie wybieram pomiędzy ciałem a duszą
Ty wybrałeś mnie
wspaniale...
Znowu zza chmur wyszło słońce
jeszcze dzień...
Słucham muzyki i wyrastają mi skrzydła u stóp
tak lekka jestem
nie obciążona najmniejszą troską
czuje się...
bosko...
A wszytko za sprawą Twojego Panie dotyku
co jak balsam na rany
jak plaster na zbolałą duszę
i śpiewam na chwałę światu na przekór
choć śpiewać nie umiem
i wcale nie muszę...
I myśli swobodnie puszczam na fale
nie wspominam, nie planuję
w przyszłość nie wypływam wcale
nie wybieram pomiędzy ciałem a duszą
Ty wybrałeś mnie
wspaniale...
Subskrybuj:
Posty (Atom)