Blog Beaty Jaskuły-Tuchanowskiej

poezja i proza życia

piątek, 1 listopada 2013

Ludzie listy piszą...

Sztuka pisania listów ginie w zastraszającym tempie. Niezwykle trudno jest nauczyć pisać listy, co jest w obecnym programie nauczania w szkole podstawowej, przewidziane dla klas 4-6. Dzieci nie widzą celowości pisania listów. No, bo trzeba napisać w miarę czysto a z papieru listowego tak szybko błędy nie znikają ani skreślenia, ewentualnie, gdy się go napisze zmazywalnym długopisem (obecny szał w szkole), na dokładkę złego, ten list trzeba zaadresować poprawnie, znać kod pocztowy i pójść nadać go na pocztę. Dramat! Tyle roboty! I jeszcze może czekać na odpowiedź Bóg wie jak długo! Dobrze że wymyślono już krótszą drogę porozumiewania się: esemesy, meile, gadułki, skejpy. Dobrze, że istnieje taki facebook. Dzięki niemu żyjemy w przyjaźni z całym światem, nie wychodząc z domu, wiemy niusy z życia znajomych i przyjaciół, przesyłamy lajki na znak aprobaty dla ich wyborów, smaków, dowcipów, i jest cool jakbyśmy prawie gadali oko w oko. Media zachęcają do zakupu za złotówkę komunikatorów, szybszych, mniejszych, poręczniejszych, takich którymi będziemy mogli zachować łączność w windzie, w toalecie...i jeszcze w paru innych miejscach. Trzeba tylko zapamiętać PIN, PUK trzymając w zanadrzu, w razie czego zawsze można jeszcze zastosować kod bezpieczeństwa, pod warunkiem że pamiętasz swój pesel, a jak nie to chociaż NIP. W ostateczności datę swoich urodzin, dzieci, męża, numer konta, numer kodu do domofonu, numer telefonu. W ogóle mam wrażenie ostatnio, że składam się z samych numerów. A jak umrę..? To po prostu odezwie się głos: "Nie ma takiego numeru", jak w telefonie, gdy przestawisz cyfrę! Ale miało być o pisaniu listów! Tak, wiem gdzie ludzie piszą listy! Nawet pięknie je ozdabiają, celebrują, wysyłają, z ozdobnymi rysunkami! W więzieniu! Tam gdzie ma się dużo czasu, zero możliwości innego typu komunikacji poza mury. Tam, zapewniam cię, gdy dostaną twój list, będą go czytać z namaszczeniem, analizując każdą linijkę tekstu po wielokroć, i na każde twoje pytanie odpowiedzą. Do czego doszliśmy? Kiedyś zachwycaliśmy się formą i treścią listów takiego Słowackiego, zresztą Juliana do matki Salomei, dziś list możemy przeczytać, jeśli zdarzyło nam się mieć wiekową babcię na prowincji lub znajomego, uwięzionego w zakładzie karnym. No cóż, można by ułożyć piosenkę niczym Okudżawa "A przecież mi żal", że nie piszesz już do mnie listów zamiast ubolewać nad brakiem koni w Moskwie czy Puszkina przechadzającego się po ulicach, ale po co? Nikt dzisiaj nie ma czasu pisać listów a i czyta niechętnie. Te wszystkie wynurzenia, te wstępy, te pozdrowienia...nudy! Lepsze są skróty i emotikony. No cóż... nara i oczko!

1 komentarz:

  1. tak Beatko, to prawda z którą możemy się tylko ze smutkiem godzić, bo to jest tak jak patrzenie na kwiat, który jeszcze niedawno zachwycał nas swoim cudownym zapachem i urodą, dając wiele rozkoszy wielu zmysłom, a dziś widzimy jak powoli opadają płatki i zapach już nas też nie zachwyca. Przemijanie-Nie lubimy tego, a jednak sięgamy po nowy kwiat, który znowu będzie dawał nam zadowolenie i nie koniecznie tego samego gatunku. Dobrze jest wspominać i cenić to co przemija i czasami próbować zawrócić kijem Wisłę, pozdro i nara


    OdpowiedzUsuń