Leżę w łóżku i planuję, co ubiorę jutro do pracy, gdzie pojadę na urlop, co po kolei chcę wydać, gdzie pojadę ze swoją poezją. Czasami w roku mam dwa, czasami sześć wystąpień publicznych. W tym roku 7 marca zaprosiła mnie organizacja katolicka Femine do Hotelu Grand w Sopocie. Występowałam przed publicznością złożoną z samych kobiet, tak około 150-200 sztuk. 13 marca zaś w Warszawie w Teatrze Roma na Konferencji Kobiet dla 1000 słuchaczek. Widziałam ze sceny jak niektóre płaczą, śmieją się, żywo reagują na to, co czytam, opowiadam. Takie spotkania motywują mnie, by pisać i wydawać, nie czekając, aż ktoś mnie odkryje. Bo nie oszukujmy się, pisze się nie do szuflady a dla ludzi, którzy postrzegają świat podobnie. Teraz planuję 15 lipca dojechać na Festiwal w Plenerze w Inowłodzu pod Łodzią. Już któryś raz zaprasza mnie tam mój kolega-brat z młodości. Postanowiłam z moich wierszy stworzyć monodram na tę okoliczność. Coś o kobiecie dojrzałej. O różnych fazach kobiecości. I znowu wracam do aktorstwa. Trochę się boję, czy dam radę warsztatowo, pamięciowo... Ostatnio zawsze czytałam i nigdy nie uczyłam się swoich wierszy na pamięć, uważając to trochę za megalomanię.
Aktualnie planuję więc zakończenie roku szkolnego w dwóch szkołach, w których pracuję, pracę twórczą w wakacje - korektę drugiej części sagi kobiecej - promocja pierwszej jej części będzie w czerwcu, acha i jeszcze planuję być bardziej, bliżej, lepiej...ale o tym następnym razem...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz