Blog Beaty Jaskuły-Tuchanowskiej

poezja i proza życia

poniedziałek, 6 stycznia 2020

Rodacy do pracy

Długi weekend świąteczny pozwolił na liczne refleksje.  
Po pierwsze wiadomo niezdrowo odpoczywać przy suto zastawionym tradycyjnie przygotowanymi potrawami stołem z miłymi gośćmi czy rodziną.  Długie Polaków rozmowy nie zawsze kończy happy end.  I to nie tylko chodzi tu o przypadłości gastryczne i gwałtowne przybranie na wadze czy też procenty we krwi wskazujące na spożycie.  Stare waśnie, niewyjaśnione sprawy, zaszłości powinny zostać dawno zapomniane, przebaczone.  A jednak ciągle gdzieś tam jak złośliwy chochlik wplątują się w nasze dyskusje.
Po drugie, tradycyjny pusty talerz...jeżeli jeszcze gdzieś przy jakimś stole pozostał czy naprawdę jest nadal symbolem otwartego zaproszenia dla potrzebujących osób?  Niechby taki zapukał do naszych drzwi...Wydaje się, że wszyscy wpuścilibyśmy, ale czy bezdomnego rozsiewającego niekoniecznie świąteczną woń? Dawno niewidzianą koleżankę z problemami psychiatrycznymi?  Jesteśmy przecież zmęczeni, napracowaliśmy się, żeby wszystko przygotować, odświętnie ubrani stworzyć miłą atmosferę rodzinną a tu..?
Po trzecie wydaje się, że najlepszym rozwiązaniem będzie wyjazd na święta.  Obojętnie już gdzie, ale tam gdzie podadzą nam do nakrytego stołu coś do jedzenia, a my będziemy tylko spacerować, konwersować i bawić się z dziećmi na śniegu.  Śniegu brak, tak jak i kasy dla sześcio, siedmioosobowej rodziny.  Jednak w domu zdecydowanie taniej.  I ile można konwersować z własna rodziną, z którą widzimy się na co dzień lub bawić się z dziećmi?  Nawet planszówki obrzydną. Może więc święta na sportowo - bardzo zdrowo... np.na narty?  O tu już trzeba wyspecjalizowanej rodziny a nie takich jakichś... każdy z innej parafii tzn.każdy o innych zainteresowaniach: dwóch śpi, bo nadrabia albo lubi, troje gra w planszówki, reszta się nudzi jak mops, bo chciałaby non stop coś uprawiać.
No i w końcu, gdzie się podział sens tych świąt?  Świąt wspominania narodzin Pana Jezusa Chrystusa, który urodził się, by umrzeć i zmartwychwstać, zbawić ludzkość od grzechu.  Oj, oj, coś za nadto serio, doktrynersko, kościółkowo  i kogo ty chcesz nawracać, skoro dookoła sami pobożni chrześcijanie?
Jak widać refleksje nad świętami mogą stać się dalece szkodliwe, więc cieszmy się, że długi weekend się skończył i nie będzie czasu na myślenie.  RODACY DO PRACY!

Świętowanie po polsku



Cały miesiąc przygotowywałam się na święta,
wiecie, dziadkowie z Pścimia przyjadą,
siostra ze szwagrem i ich bliźnięta.
I jeszcze ich piesek taki mały
„Kleksik” go dzieci nazwały.

Wymyłam okna, parkiet nawoskowałam
żyrandole przetarłam, w szafach posprzątałam,
bo pomyślcie tylko co to by była za poruta,
dziadkowie, siostra ze szwagrem
do szafy łyp, a tu ...umarł w butach !
Zakupy zrobiłam, osobiście przydźwigałam.
Dywany odkurzyłam, wannę wydenzyfekowałam.
Bo osądźcie co to by byłby za wstyd, gdyby
te dzieci do wanny… jak ryby.

Karp też był, ale już w filecie
wstyd zabijać rybę co roku kobiecie,
bo mąż mój jest do wyższych celów stworzony
i ciągle myśli twórczo, co zrobić,
żeby być zarobiony, ale taki niezależny,
szczególnie od żony.

No a potem, potem tylko na ten dzień czekałam,
Choinkę mąż przydźwigał, ja już nie dźwigałam.
Ubierała córka, cała się pokłuła…
ale choinka mus mieć, choinka gotowa!
Bo co to by było, gdyby te dzieci bez tradycji
wychowano, siostra ze szwagrem, dziadkowie,
bez choinki święta to nie to samo!

Potem ozdóbki na parapetach
takie dla świątecznego klimatu
bez lampek, świeczuszek, mikołaja
atmosfera byłaby nie ta.
Bo pomyślcie, gość w dom, a tu stara bieda
bez sprzątania, gotowania świąt się zrobić nie da!

W końcu przyjechali, grzecznie się z przywitali,
porozsiadali, prezenty odpakowali.
Wyjedli wszystko co było ze spiżarni…
dziadkowie, siostra ze szwagrem, bliźnięta,
wiele hałasu o nic, bo nikt ich nie rozróżnia
imion ich nie pamięta.
Po Kleksiku zmywałam dywany podłogi
pod choinką ...nie śpiewał -wył,
ale piesek taki „mały, drogi”!

Na rozmowę, kolędy nikt już nie miał siły.
Wszyscy z wszystkimi w końcu się ...
opłatkiem podzielili…
Piernik pochwalono, makowca pojadło
i pokotem do snu towarzystwo się pokładło.
Siostra ze szwagrem w naszej sypialni,
babcia z dziadkiem u wnuczki,
a my w bawialni.
Obok z ciocią czyli z nami bliźnięta i pies Kleksik
w nogach jak kulka zwinięta.

Gdy wyjechali, tydzień urlopu wzięłam z pracy,
mąż pożyczkę poświąteczną…
Tak bawią się i świętują Polacy!
Sylwestra w łóżku spędziłam przed telewizorem.
Ale będę dla wszystkich: dziadków,
siostry ze szwagrem ich bliźniąt i psa
niedościgłym wzorem!