Blog Beaty Jaskuły-Tuchanowskiej

poezja i proza życia

czwartek, 7 listopada 2013

Zrób sobie dobrze!

No cóż, stwierdzam że dojrzałam. Dorosłam. Usamodzielniłam się. Wiem, czego chcę.
Czasy, kiedy była niewinnym dziewczęciem bezpowrotnie minęły. Już nieaktualne stały się dla mnie słowa Fredry określające subtelność i rozchwianie emocjonalne przypisane białogłowom - "i chciałabym i boję się". Nie boję się...a jeśli już, to tylko...Boga! Oczywiście z racji wieku, wykonywanego zawodu i pewnej społecznej pozycji tak powinno być. Znam swoje zalety i wady, powinności i sposoby rozładowania stresu. Mam coraz mniej przyjaciół a coraz więcej...znajomych. Po prostu zrozumiałam, co to słowo oznacza i nie obdarzam nim każdego znajomego. W końcu wiem jakiej muzyki lubię słuchać, jakie filmy oglądać, książki czytać, już nie po to, by sprostać konieczności, modzie, czy gustom osób towarzyszących w życiowej drodze, ale by sobie sprawić radość. Wiadomo, jest czas poświęceń i realizacji priorytetów, ale i czas spełniania własnych marzeń, lub chociażby zrobienia czegoś tylko dla siebie.
Wczoraj miałam dzień dobroci dla samej siebie. Po pracy poszłam przejrzeć lady sklepowe, następnie na suschi, a w końcu na świetny film "Ida". Doskonale spędziłam czas! Nie musiałam prowadzić jałowych rozmów, do nikogo się uśmiechać, a czekając na ulubioną potrawę, mogłam czytać świeżo nabytą pogodną lekturę Szwaji. Doskonale spędziłam czas! Pełna więc optymizmu i refleksji, zbędnych kalorii i z nieco pustawym portfelem wróciłam do domu, by w pocie czoła podjąć wyzwania codzienności. Odpowiedzialnie, z namaszczeniem i szczerą chęcią. Jestem przekonana, że tego dnia zrealizowałam jedno z największych przykazań. "Miłuj Boga.." ciąg dalszy wszyscy znają, bo jak można Go kochać nie kochając siebie, a w następstwie samoakceptacji-bliźnich i Tego, który jest Niewidzialny? Szkoda tylko, że tak rzadko mogę wygospodarować czas tylko dla siebie. A Ty?

piątek, 1 listopada 2013

Ludzie listy piszą...

Sztuka pisania listów ginie w zastraszającym tempie. Niezwykle trudno jest nauczyć pisać listy, co jest w obecnym programie nauczania w szkole podstawowej, przewidziane dla klas 4-6. Dzieci nie widzą celowości pisania listów. No, bo trzeba napisać w miarę czysto a z papieru listowego tak szybko błędy nie znikają ani skreślenia, ewentualnie, gdy się go napisze zmazywalnym długopisem (obecny szał w szkole), na dokładkę złego, ten list trzeba zaadresować poprawnie, znać kod pocztowy i pójść nadać go na pocztę. Dramat! Tyle roboty! I jeszcze może czekać na odpowiedź Bóg wie jak długo! Dobrze że wymyślono już krótszą drogę porozumiewania się: esemesy, meile, gadułki, skejpy. Dobrze, że istnieje taki facebook. Dzięki niemu żyjemy w przyjaźni z całym światem, nie wychodząc z domu, wiemy niusy z życia znajomych i przyjaciół, przesyłamy lajki na znak aprobaty dla ich wyborów, smaków, dowcipów, i jest cool jakbyśmy prawie gadali oko w oko. Media zachęcają do zakupu za złotówkę komunikatorów, szybszych, mniejszych, poręczniejszych, takich którymi będziemy mogli zachować łączność w windzie, w toalecie...i jeszcze w paru innych miejscach. Trzeba tylko zapamiętać PIN, PUK trzymając w zanadrzu, w razie czego zawsze można jeszcze zastosować kod bezpieczeństwa, pod warunkiem że pamiętasz swój pesel, a jak nie to chociaż NIP. W ostateczności datę swoich urodzin, dzieci, męża, numer konta, numer kodu do domofonu, numer telefonu. W ogóle mam wrażenie ostatnio, że składam się z samych numerów. A jak umrę..? To po prostu odezwie się głos: "Nie ma takiego numeru", jak w telefonie, gdy przestawisz cyfrę! Ale miało być o pisaniu listów! Tak, wiem gdzie ludzie piszą listy! Nawet pięknie je ozdabiają, celebrują, wysyłają, z ozdobnymi rysunkami! W więzieniu! Tam gdzie ma się dużo czasu, zero możliwości innego typu komunikacji poza mury. Tam, zapewniam cię, gdy dostaną twój list, będą go czytać z namaszczeniem, analizując każdą linijkę tekstu po wielokroć, i na każde twoje pytanie odpowiedzą. Do czego doszliśmy? Kiedyś zachwycaliśmy się formą i treścią listów takiego Słowackiego, zresztą Juliana do matki Salomei, dziś list możemy przeczytać, jeśli zdarzyło nam się mieć wiekową babcię na prowincji lub znajomego, uwięzionego w zakładzie karnym. No cóż, można by ułożyć piosenkę niczym Okudżawa "A przecież mi żal", że nie piszesz już do mnie listów zamiast ubolewać nad brakiem koni w Moskwie czy Puszkina przechadzającego się po ulicach, ale po co? Nikt dzisiaj nie ma czasu pisać listów a i czyta niechętnie. Te wszystkie wynurzenia, te wstępy, te pozdrowienia...nudy! Lepsze są skróty i emotikony. No cóż... nara i oczko!