Taniec
Uskuteczniam taniec,
taniec z miotłą od samego rana.
Byłabym może bardziej wydajna,
gdybym była zakochana…
Fruwałabym w powietrznej przestrzeni
lżejsza od piór co w pościeli
Miłość uskrzydla i może odmienić…
Rozanielić
Uskuteczniam taniec,
taniec z garami w południowej porze.
Byłabym pewnie Nigellisimmą,
tą, co z wdziękiem w telewizorze
zajada a nigdy nie tyje,
i nie zmywa po obiedzie,
bo ma ludzi od tego
całego zła gospodarczego.
Uskuteczniam taniec,
taniec w opornym tworzywie mieszkania.
Tu podleję, tam coś zaścielę,
oj dużo mam do sprzątania…
Umęczona tym sportem zalegnę,
a w przerwie nastawię pranie
i pomarzę o wieczności….
Czy tam będzie królował taniec?!
Kołysanka dla bardzo dorosłych
A ty śpij, a ty śnij
i obudź się w dobrym humorze.
Zapomnij o złu świata
dopomóż Dobry Boże!
Kiedy zmęczenie powieki skleja,
Kiedy dzień ciężki, ponury.
Kiedy na zewnątrz śnieg, zawieja.
Kiedy słyszysz wokół same bzdury.
Ty śpij i śnij
i obudź się w różowym kolorze.
Zapomnij o nieprzyjaznych ludziach.
Pamiętaj Kto pomóc ci może.
Kiedy choroba, starość u progu.
Kiedy samotność za gardło ściska.
Kiedy niepokój czai się gdzieś w rogu.
Kiedy przyszłość niezbyt oczywista.
Ty śpij i śnij
może obudzisz się już w innym bycie.
Zapomnisz o tym co teraz boli,
to będzie rajskie życie!
Dom to zaledwie cztery ściany
a świat cały….
Kanapa niewygodna nocą,
wieczorami przytulisko dziecka
i mamy…
Kuchnia ze smakami
unoszącymi się parą
i lepkim dotykiem małych dłoni.
Łazienka z wiecznie mokrymi obłokami
i huczącą niczym wodospad pralką.
Balkon z uśmiechem bratków
i słońcem odbitym w szybie.
Dom to zaledwie obiad i modlitwa
z rodziną od święta...
Listy przysłane na ten właśnie adres
i rachunki, o których nie chce się pamiętać.
To przemilczane słowa i połknięte łzy
nieprzespane noce i promienny poranek
to ja...to ty...dzieci…
A reszta?
Reszty nie trzeba.
Oddamy na napiwek światu.
Wystarczy to, co mamy.
Wdzięczni za te cztery zaledwie ściany…
Nienapisany list
Szanowny Panie Boże!
Kiedyś napiszę taki list
pewnego dnia...może.
Był wczesny ranek.
A ja sama jak palec na Ziemi.
Było tak wcześnie, że ptaki
jeszcze spały z pisklętami swymi.
Ty jednak próbowałeś stworzyć świt.
Ciężko było, ale nie dałeś za wygraną.
Niebo stawało się coraz bledsze
jak moje policzki…
I nastało rano!
Nasyciłeś powietrze bielą, szarością, błękitem.
Odpychałeś noc, wskrzeszałeś świt
bez wytchnienia.
Wtedy zrozumiałam
oniemiałam ze zdziwienia.
Ty jesteś niezmordowany!
Tym się różnię od Ciebie.
Nie wiesz co to zmęczenie.
Pracujesz na okrągło.
Masz zdrowie!
A moje coraz słabsze…
Dobrze, że jesteś obok
nim ponownie zasnę.
Dziękuję, że zdradziłeś mi swój sekret.
Miałam wrażenie,
że bierzesz mnie za rękę…
Wybacz moje zdziwienie.
Prowadziłeś mnie w sam środek tajemnicy.
Trudno się tym faktem nie zachwycić.
Wpatrywałam się w światło,
w kolory, ptaki, drzewa, zwierzęta.
Czułam się wyjątkowa, święta.
Powietrze wpada mi w nozdrza
i sprawia że oddycham.
To cud, że żyję!
Poczekaj, nie odchodź, nie znikaj!
Drżę z rozkoszy. Co za radość żyć!
Dziękuję Ci Panie Boże,
że to dla mnie zrobiłeś.
Wiem, jesteś realny.
Wcale mi się nie śniłeś!