Blog Beaty Jaskuły-Tuchanowskiej

poezja i proza życia

piątek, 25 kwietnia 2014

Duet

I

Poszukuję księcia
od jutra do wzięcia.
Nie musi mieć majątku wielkiego,
ni zasług, rycerskich ostróg
ani nawet połowy królestwa.
Nie musi też być nadzwyczajnej urody
ni wzrostu ponadprzeciętnego
ni mieć loków lśniących niczym złoto.
Wystarczy, by był przyjemny dla oka
i nieco tylko wyższy ode mnie.
W końcu księżniczka w diademie
lub małych obcasikach,
wystukujacych saccatto
po szachownicy podłogi jest occurant!
Książę musi prezentować gamę
zalet niezbędnych.
Schludność i czystość,
umiarkowanie w jedzeniu i piciu,
grzeczność i uprzejmość,
i słowa szczere, nie gładkie.
Pasję niech ma szlachetną,
jakąś ideę szczytną,
o którą walczyć będzie z żarem w oku.
Niechaj wesoły będzie jak szczygieł
a jego dowcipne riposty
niechaj bawią cały dwór.
Na mnie niech patrzy z czułością
i nosi mnie na rękach.
Będę dla niego najpiękniejsza
mimo upływu lat i zmian,
które i jego dopadną.
Czekam i czekam, ponawiam
ogłoszenia na rogatkach miast
obwieszczane przez heroldów
a księcia brak!

II

Poszukuję od zaraz księżniczki
szytej na miarę czasów i wymagań.
Nie na ziarnku grochu,
ani śnieżnolicej z bandą krasnali,
ale takiej, która potrafi dojrzeć
coś więcej niż swoje odbicie w lustrze
czy tafli wody.
Czas je i tak zmąci
a ja - książę na włościach
i tak nie dojrzę, gdy wzrok mi stępieje.
Niechaj będzie czuła niczym gołębica
i łagodna, a sarnie spojrzenie
stanie się balsamem dla ran
każdego, kto ją spotka.
Niechaj jej mowa będzie jasna
jak kwiaty, którymi ją obdaruję.
Niech jej tętno przyspiesza na mój widok
a rumieniec jej lic
zdradza tajemnicę alkowy.
Niechaj będzie płodna i dumna
z dzieci, wspólnego skarbu.
Szukam i szukam,
galopuję na swym rączym rumaku
po kniejach, oczeredach.
Zaglądam w twarze kucharem, mieszczek,
nawet pasterek...
a księżniczki brak!