poniedziałek, 11 marca 2013
Z innej beczki czyli wieczorki poetycko muzyczne...
Od jakiegoś czasu urządzamy z koleżankami wieczory poetycko-muzyczne, na dokładkę w kościele. Zaczęło się od śpiewania kościółkowego. Oczywiście, niektórych oburzy to sformułowanie, "Grupa uwielbieniowa" brzmi zdecydowanie lepiej,poważniej, bardziej święcie. Ale ja, taka niespecjalnie święta a raczej ułaskawiona, mam świadomość, że Panu Bogu śpiewają doskonałe chóry anielskie, więc cóż my amatorzy na ziemskim padole zrobić możemy? Ot tak, śpiewać, ciesząc się samą możliwością wydobywania głosu mniej lub bardziej udatnie. Oczywiście chciałybyśmy bardziej... ale różne okoliczności składają się na fakt, że nie w każdym kościele grupa muzyczna składa się z osób przygotowanych muzycznie. Można albo podążać za amatorami albo za... organistą. I różnie ten dylemat kościoły rozwiązują. Można po prostu też nie śpiewać, mając świadomość naszej niedoskonałości głosowych. W ogóle my Polacy mało rozśpiewani jesteśmy... Wstydzimy się, boimy oceny... A ponieważ my jakoś tak w trzy-cztery, a w porywach pięć, lubimy sobie pośpiewać a na dokładkę poczytać wiersze i się do tego pośmiać albo powzruszać... to, zapraszamy takich podobnych do nas i cieszymy się wspólnie. I jeszcze na dokładkę możemy poruszyć różne zagadnienia nas frapujące...poczytać nowe teksty przez niektóre z nas popełnione autorsko, czy zaśpiewać własną kompozycję. " Anioły i demony", "Jesienne nastroje", a teraz "Miłość ziemska i niebiańska" to tematy trzech kolejnych spotkań wieczorów poetycko-muzycznych. Wczoraj skrytykowanych a dzisiaj pochwalonych przez dwie moje przyjaciółki. I znowu skrajność. Można nic nie robić i oczekiwać, że Anna Maria Jopek do nas kiedyś zawita i będziemy się cieszyć jej profesjonalizmem...albo samemu pośpiewać ku pokrzepieniu serc. Bo przecież zarówno miłość niebiańska jak i ta ziemska jest nam bliska...i zawsze godna pożądania, nieprawdaż?
Subskrybuj:
Posty (Atom)