A ostatnio zupełnie nieoczekiwane ( bo w przypadkowe nie wierzę) spotkanie w kolejce na poczcie zaowocowało możliwością sprzedania mojego monodramu poetyckiego dalej...
Ktoś zapytał mnie, gdy zdradziłam, że każdy występ kosztuje mnie sporo stresu i przygotowania, po co to robię, ja - zupełnie poważna osoba, mająca liczne obowiązki zawodowe i rodzinne. To pewne, że nie dla pieniędzy, ani dla sławy - obie te przyczyny raczej niemożliwe do zrealizowania. To tak jak z pisaniem książek - taka przypadłość charakterologiczna, pasja, hobby czy jak ktoś chce. Ale też dar, możliwość, czas i pomysł na życie.
I znowu stukam się w głowę, bo plany na wakacje pękają w szwach. Warsztaty muppetowe po dwóch latach przerwy i obóz dla dzieci... Czy ja całkiem zwariowałam?! Powinnam leżeć pod gruszą i czerpać siły z jej soków na przyszły rok szkolny a nie znowu się udzielać! Ale na to nie ma rady, i to nie tylko sentyment do przeszłości mną powoduje ... Chciałaby pozostawić jakąś cząstkę siebie, taką najmniejszą ale zapisaną w sercach, nie tylko na papierze i pamięci... nawet stron internetowych. Za które notabene jestem wdzięczna, bo jakkolwiek, miło tez zobaczyć, co robią moi dawni koledzy, których pozdrawiam. ( To do Was Grzesiu z Rzeszowa, Krzyśku z Elbląga i Tomku ze Szczecina - Mańka.)